Jeśli czasami mamy wrażenie, że nasz wysiłek w walce z cholesterolem idzie na marne, a efekty są mniejsze, niż oczekiwaliśmy, zwiększenie spożycia ryb może odmienić bieg wydarzeń. Ryby nie tylko zawierają niewiele tłuszczu nasyconego, ale także są bardzo bogate w wielonienasycone kwasy tłuszczowe o strukturze omega-3, bardzo skutecznie obniżające poziom cholesterolu we krwi.
Wydaje się, że kwasy wielonienasycone o takiej właśnie strukturze zmniejszają poziom lipoprotein o bardzo małej gęstości (VLDL) we krwi, a w konsekwencji także poziom trójglicerydów i cholesterolu. Dwa podstawowe kwasy należące do tej grupy to kwas ikozapentaenowy (timnodonowy) i kwas dokazaheksaenowy (cerwonowy).
Kwasy te zmniejszają ryzyko zawału serca i udaru mózgu także poprzez obniżanie ciśnienia krwi i efekt przeciwzakrzepowy.
Generalnie można powiedzieć, że im ryba jest bardziej tłusta, tym więcej zawiera kwasów wielonienasyconych. Ciekawe jest to, że kwasy te nie są wytwarzane przez ryby, ale pochodzą z ich pokarmu (alg i innych roślin wodnych). Stąd też ryby żyjące w warunkach naturalnych (makrela, łosoś, śledź, tuńczyk) zawierają dużo kwasów wielonienasyconych, ryby hodowane przez człowieka (karp) – niewiele.
Warto także zwrócić uwagę, że właściwie przygotowane ryby zawierają mniej tłuszczu niż mięso wołowe, a nawet drób. Pieczony dorsz (około 90 g) zawiera 89 kalorii i mniej niż 1 g tłuszczu.